Wybrzeże

Piaszczyste wybrzeże na zachód od wyspy. Mało kto tu zostawia statek-chyba, że ma powody ku ukrywaniu go. Idąc jakieś pół godziny wzdłuż morza trafi się do portu miasta.

Tratwa Toma uderzyła w coś-poczuł to dość wyraźnie będąc wyrwanym z błogiego snu. Zerwał się jak oparzony, lecz to był tylko kamień przy plaży.
Plaży?
Plaża! W końcu chłopak dotarł do jakiegoś lądu.

-Ehh...dobrze, że jetem już...eee...no właśnie gdzie? W każdym razie lepsze bycie tu niż tam [wskazuje palcem tratwę]

Powiedział, po czym zszedł z drewnianej łódki robiąc skok do przodu, aby nie zmoczyć się. Wyprostował się, odetchnął i ruszył brzegiem do...

[zt]

Idziesz brzegiem, aż w końcu wychodzisz na ląd. Pierwsze co zauważasz to nienaturalną pustkę oraz ciszę. Coś się tutaj stało, ale nie wiesz co. Nawet nie ma śpiewu ptaków. Jesteś coraz bardziej zaniepokojony, lecz idziesz dalej. W końcu docierasz do miasta, które też wygląda na opustoszałe. Widzisz tylko tabliczkę z napisem "Devis". Wchodzisz głębiej, pustymi uliczkami. Nagle słyszysz strzał niedaleko siebie. Odwracasz się i widzisz jakiegoś gościa otoczonego przez dwóch wyglądających na groźnych łowców nagród, jak się orientujesz. Tamtego chyba widziałeś na jednym liście gończym, ale nie jesteś pewien, który to jest.

(pisz tam gdzie Hei, lecz nie wtrącaj się typu zabójstwo jednego na miejscu)

Idąc brzegiem spostrzegłem tratwy(zadałem sobie pytnienie co one tu robi ?) po chwili sojrzałem w góre i zobaczyłem budynki udałem się dale ciekawy co jeszcze spotakam dziziejszego dnia .

Idąc w stronę budynków drogę przerywa ci świst wystrzelonej strzały, która ląduje parę centymetrów od twojej lewej nogi. Niewątpliwie została wystrzelona z tyłu, gdy się odwracasz widzisz dwóch karłów, chociaż raczej są to dzieciaki, chwilę później kolejny świst dolatuje do ciebie ponownie zza pleców, tym razem strzała ląduje pomiędzy twoimi nogami. W sumie jest czworo dzieciaków, dwóch z łukami, a pozostali trzymają drewniane maczugi z żelaznymi kolcami, chociaż ta czwórka wygląda raczej niewinnie to już wiesz, że nie należy ich lekceważyć. Cięciwa zostaje naciągnięta, a strzały nałożone, nie jesteś pewny czy chcą wystrzelić w ciebie czy może znajdujesz się na środku pola bitwy
- Rzuć sakwę, jeżeli życie ci miłe - odzywa się dzieciak z maczugą, za nim jest twój cel, jakieś budynki. Nie ma już wątpliwości ty jesteś ich celem.

obracając się w jego stronę uśmiecham się i łapie za katane . Szybko biegnąc wyjmuje dwie katany i obcinam i m głowe za jednym zamechem . Patrząc do tyłu pytam się dzieci
- Ty też chcesz umżeć szybko czy powoli znęcając się nad tobą , tak czy inaczej i tak umżecie .
Chowając katane ide wolnym krokiem z uśmiechem na twarzy .Już po chwili byłem przy nich wyjmując dwie katany mówie : żegnajcie . Po wymówieniu tych słów obcinam im głowy i wkładam katany do pochwy łapiąc za ich zwłoki żucam gadatliwym dzieciakiem o ściane budynku która była koło miejsca zdarzenia

Chociaż byłeś szybki, ale i tak jedna strzała utknęła w twoim boku, druga zaś chybiła. Uderzyłeś jedną kataną, ale jeden z dzieciaków zablokował go maczugą, gdy chciałeś ciąć drugą kataną poczułeś przeraźliwy ból, zarobiłeś nogą od łucznika prosto w kroczę. Chłopak, który trzymał maczugę blokował ci katanę, chociaż mogłeś ją oderwać od jego broni. Zza pleców usłyszałeś już odgłosy biegnących kolejnych dwóch przeciwników.
- Nie nie doceniaj nas, bo zginiesz - krzyknęli, a zaraz o tym łucznik za tobą wykonał wślizg w twoje nogi, a drugi chłopak uniósł maczugę i wyskakując chciał uderzyć cię w plecy.

Szybko oderwałem katane od maczugi i przeciełem na pół chłapaka celującego we mnie z maczugi chwile później wbiłem katane temu który robił wślizg .Później szybkim krokiem biegłem do reszty atakując ich z wyskoku i z wielką siłą nie mieli szans na obrone . Później zaś odpoczełem i ruszyłem w dalszą droge po wybrzeżu

(nie wiem po co chcesz to tak szybko skończyć)

Katana została oderwana od maczugi, ale ból dawał o sobie znaki przez co utraciłeś na szybkości i zręczności. Przeciąłeś tylko do kręgosłupa ciało chłopaka, jednak nie zdążyłeś zabić drugiego przeciwnika i podciął ciebie. Wylądowałeś na piasku, a zaraz po tym spadły na ciebie zwłoki, a drugi łucznik skoczył na twoje plecy lądując nogami na twoim kręgosłupie, sprawiając ci większą dawkę bólu. Pozostało ci jeszcze trzech przeciwników jeden stoi na twoich plecach, drugi trzyma maczugę w powietrzu, a trzeci podnosi się z piasku.
- To może się poddasz? - powiedział śmiejąc się cicho, dzieciak z maczugą.

łapiąc za bochora wyrzucam go powietrze i przecinam go na pół . Chłopaka który podnosi się z piasku został kopnięty w brzuch przez mła , poleciał on do góry a ja złapałem go i zaczełem dusić . I odwracając się do chłopaka z maczugą mówi :
-I kto ma się poddać , lecz nie licz na to , że nie będziesz w takim stanie jak twoi koledzy .
Z szyderczym uśmiechem na twarzy zaczynam się śmiać i wrzucam z całych się dzieciaka
(przezemnie duszonego ) do wody .

Łapiesz za dzieciaka, ale nie udaje ci się go wyrzucić, chociaż przecinasz go, jednak katana utyka w jego ciele. Kopiesz podnoszącego się łucznika ten przez chwilę leży nie mogąc się podnieść przez chwilę, ale wtedy ty zaczynasz pluć krwią i padasz na kolana. Chłopak z maczugą wykorzystuje to i uderza w twoje plecy maczugą wbijając w nie kolce. Powoduje to przeraźliwy ból przez co z twoich ust wydobywa się mimowolny krzyk, a ty padasz na piach. Miałeś szczęście, ze nie dostałeś w kręgosłup, bo zapewne zostałby złamany, chociaż twoje żebro zostało złamane i to raczej nie jedno. Łucznik się podnosi i siadając na twoich plecach łapie cię za szyję i zaczyna lekko dusić, zaś chłopak z maczugą dalej stoi. Jesteś wyczerpany oraz posiadasz liczne rany, jeżeli wykonasz nieprzemyślane ruchy to raczej nie masz szansy na wygraną.

szturchając się dziecko spada z moich pleców a ja znóżony walką używam diabelskiego owocu zamieniając się w tygrysa roszarpuje chłopaka . Biegnąc do drugiego z wyskoku wbiłem mu pazury w płuca a później zjadam jego serce . Natomiast atakując trzeciego zmieniam się w pół człowieka pół tygrysa i swoimi pazurami zadaje mu potężny cios w twarz . On odlatując (przez mój atak ) już nie był zdolny do walki . Ja zadaje ostatni cios na dobicie . Przybierając swą dawną postać padam na kolana i odpoczywam

(zostało już dwóch)

Cały twój plan powiódł się, ale miałeś pewne problemy, bo zarobiłeś parę razy maczugą, chociaż wyszedłeś z tego z tego zwycięsko to masz złamane żebra, kości w nodze na samym środku pomiędzy kolanem, a kostką. Złamanie kości łokciowej jest otwarte i wystaje ci ona z ręki. Krew sączy się z twojego ciała, musisz zatamować krwotok, bo możesz już nie dożyć kolejnego poranka. Zrozumiałeś, że nie możesz się więcej nie bronić.

Opatruje sobie rane i ide do lekara który mnie opatrzy

Raczej się wleczesz w stronę miasta, chociaż twoje rany już tak nie krwawią, to nadal czujesz przeraźliwy ból.

(napisz gdzieś w nowym temacie, może być jak jesteś u lekarza, albo już po powrocie od niego, tylko nie wtrącaj się do żadnej walki, bo skończy się to tragicznie dla ciebie.)